Jestem świadomie wierzący od ponad dziesięciu lat. Z miejsca, w którym obecnie się znajduję, widzę niezwykłą drogę, którą Bóg prowadził mnie przez te wszystkie lata. Drogę prowadzącą od grzechu, niedojrzałości czy egoizmu do coraz bliższej relacji z Nim. Mówiąc językiem apostoła Pawła – drogę od duchowego niemowlęctwa do dojrzałości w wierze. Zaczynając od poznawania Biblii, poprzez pogłębianie życia modlitewnego i znajomości Boga, dotarłem wreszcie do głębokiej świadomości własnej tożsamości w Chrystusie.

Nadszedł również moment, w którym zapragnąłem służyć Panu i prowadzić innych do poznania Jezusa. Z tematem tym mierzyłem się przez kilka lat. Na początku na poziomie intelektualnym („chciałbym kiedyś…”), później – wykonując coraz więcej konkretnych kroków (rozmowy z innymi chrześcijanami, poszukiwanie miejsca, gdzie mógłbym się zaangażować). Podczas tych poszukiwań trafiłem w Internecie na platformę Szukając Boga. Zobaczyłem, że miejsce to tworzą osoby kierujące się bliskimi mi wartościami – skoncentrowane na Jezusie, czytające Pismo Święte, wsłuchujące się w Boży głos i pragnące wzrastać jako uczniowie. Kilka miesięcy później, kiedy tylko zaistniały sprzyjające okoliczności, rozpocząłem trening i proces wdrażania do służby jako e-trener.

Po niecałym roku służby widzę wielki potencjał, jaki mają w sobie kursy na platformie Szukając Boga. Jest to bezpieczna przestrzeń stworzona do rozmów o wierze, swego rodzaju punkt wyjścia zarówno dla kursanta, jak i trenera. Kursant ma zapewnioną swobodę, anonimowość i (dla niektórych jedyną) możliwość porozmawiania z kimś życzliwym. Ja jako trener uczę się natomiast, jak rozmawiać i konstruować wypowiedzi w bardziej klarowny sposób, żeby móc jeszcze łatwiej docierać do odbiorcy. Staram się również wyciągać wnioski z przeprowadzonych kursów, tak aby coraz lepiej odpowiadać na potrzeby kursanta.

Platforma jest dla mnie żywym świadectwem współpracy, braterstwa i jedności chrześcijan z różnych denominacji. Chrześcijan skupionych wokół swojego Mistrza i Nauczyciela, pragnących głosić Ewangelię, a nie spierających się o różne sposoby przeżywania wiary. Mimo różnego rozumienia pewnych tematów wszyscy wznosimy ten sam fundament, jakim jest poznanie Jezusa Chrystusa (1 Kor 3,9-11).

Oczywiście z tą służbą wiążą się także wyzwania. Choć jako trener poświęcam czas i aktywnie się angażuję, decyzja o pójściu za Jezusem zawsze należy do kursanta, nie do mnie. Czasami więc nie widzę przełomów czy wielkiej zmiany w życiu powierzonych mi osób. Co więcej, wiele osób zapisuje się na kursy, ale nigdy nie rozpoczyna korespondencji lub urywa ją po kilku zdaniach. Pozostaję jednak ufny, że wykonałem swoją część pracy, a to od Boga zależą jej rezultaty.

Wierzę, że Bóg będzie błogosławił i dalej rozwijał tę służbę – jako użyteczne narzędzie apostolstwa współczesnych czasów – i że w niepewnej przyszłości postpandemicznego świata pozostanie ona skuteczna, docierając z przesłaniem Ewangelii do coraz szerszego grona odbiorców. Docierając, być może – jeśli Bóg pozwoli – „aż po krańce ziemi”.

Mateusz Lesiuk
Świadectwo